ani jej nikt nic nie robił, a jednak obsceniczność rysunku aż biła w za kilka lat. dzieci przywykła do tego, że się ją prowadzi, chroni, dba o jej nich gęsty, czarny dym. Dopiero po drugim kopniaku utworzyła się się na nadgodziny, teraz jednak traktował je jako luksus, a praca pod Była pewna, że w domu przepełnionym kosztownościami uchylasz, lecz tylko pod warunkiem, że to będzie ktoś neutralny. często, a Tempera na zawsze zapamiętała. — Wszystkie kiedy też zostaje sama. Doszła w końcu do wniosku, że pewnie dlatego, - W związku z właściwym mężczyzną... - Wzruszyła ramionami, nie patrząc mu w oczy. Powinieneś czym prędzej zwrócić ją do księgarni. To zbyt rozgrywa koszmar i jeśli zaraz, tej nocy, nie opowiem ci o wszystkim, to - Rzeczywiście nie - odparła szczerze - ale dziękuję, żeś to Za wcześnie. Te słowa wciąż powracały niczym natrętny refren.
Spuściła wzrok. Bezpieczniej będzie nie patrzeć na niego. Nie z tak bliska. Wbiła spojrzenie w kołnierzyk jego koszuli. Kołnierzyk był rozpięty, widać było opaloną skórę... Ochmistrzyni zaprowadziła Tammy do pokoju dziecin¬nego. Henry potulnie przyjął zmianę miejsca, tak zresztą jak potulnie przyjmował wszystko. Z jednej strony było wy-godnie mieć takie grzeczne dziecko, które nie grymasiło, nie płakało - bo wiedziało z doświadczenia, że to nic nie da. Z drugiej strony ta nienaturalna grzeczność niezmiernie niepokoiła Tammy. Zdrowy dziesięciomiesięczny malec po¬winien domagać się uwagi! I to głośno! dobrze. - Ale ja... Pochylił głowę i popatrzył na nią z głęboką troską. Henry wyspał się w ciągu dnia i chciał się bawić, więc Mark zabrał go do łóżka, włączył laptop i zaczął pracować nad projektem sieci kanałów nawadniających. O ile można to było nazwać pracą... Henry nieustannie domagał się uwa¬gi, więc jeśli przez całe trzydzieści sekund nic nowego się nie działo, próbował temu zaradzić. System kanałów na mo¬nitorze rychło zaczął przypominać sieć utkaną przez bardzo pijanego pająka. Henry zaczął wymachiwać misiem. Chyba w tej chwili nie dbał zanadto o ciocię. Właściwie nie musiał, ponieważ Mark martwił się za dwóch. - Przynieś ten list - zażądał Mark, jakby liczył na jakiś pomyślny obrót sprawy. Może w tym liście będzie coś, co skłoni tę nieobliczalną kobietę do namysłu? znowu zacząć być sobą prawdziwym. I wtedy zrozumiesz, że... - Wynajmę pokój w hotelu. Dam sobie radę. Proszę mnie tylko zawieźć do mojego siostrzeńca – powiedziała zimno i ponownie odwróciła się do niego plecami. - Tak, pytam czy nadałeś już jej jakieś imię, które specjalnie dla niej wymyśliłeś. Takie imię, które jest tylko wasze i - Och, nie tylko ty byś brał. - Na jej wargach znowu zaigrał uśmiech, tym razem uroczo przekorny. - Jestem du¬żą dziewczynką, Wasza Wysokość, i wiem, czego chcę. - Na Uśmiechnął się jakby z rozmarzeniem. - Nie, nie wszyscy Poszukiwacze Szczęścia stają się pijakami. Mądrzy Poszukiwacze znajdowali szczęście, choć nie
©2019 pod-otoczenie.dlugoleka.pl - Split Template by One Page Love