- Nie znali prawdy o mojej sytuacji. A ja nie miałem ochoty wyjaśniać im szczegółów
że stanowił dla niej
- Och, tak - jęknęła. - Tak! Jeśli kiedykolwiek istniała kobieta stworzona dla niego,
ucha.
pijackim spojrzeniem. – Kurwa, aż mam ochotę cię trochę obić!
kurki, kiedy wanna się napełni. A gdy się już wykąpiesz, weź mój szlafrok - wskazał na długą
Czy powinna mu wierzyć?
- Idź już – warknął. Blondyn spojrzał na niego rozczarowanym, smutnym
- Już dobrze, mój drogi. Nie musisz tego mówić, póki nie będziesz gotów.
- Lawrence - mruknął, nieco zażenowany. Przypomniała sobie, że jego prawdziwy
uszli jego bystremu oku. Potężni mężczyźni o kanciastych sylwetkach ani trochę nie
mój drogi, że masz wielką ochotę coś mi powiedzieć.
Bella w ostatniej chwili zagryzła wargi, dzięki czemu okrzyk zdumienia zabrzmiał jak lekkie westchnienie.
Wtedy zobaczył ją pośród bujnej zieleni. Wszystko się z czasem ułoży, powtarzała sobie jak zaklęcie. Najważniejsze, że spotkanie z Blaquiem poszło w miarę gładko. Jeśli nie wydarzy się nic nieprzewidzianego, najdalej za tydzień wreszcie go dopadną, a ona odniesie największy zawodowy sukces. Niewykluczone, że nagrodą za udaną operację będzie awans na stopień kapitana. Tylko co potem? Czas pokaże, pomyślała. Może po prostu weźmie zasłużony urlop i pojedzie na wakacje. Od dawna marzyła o podróży do Ameryki. W miastach takich jak Nowy Jork lub San Francisco łatwo zgubić się w tłumie.
przekaże list ojcu.
- Nie wiem. Nie mogę sobie przypomnieć. - Odsunął się od niej. - To było dawno
pewnością nie jej kruchość. Nigdy nie pragnął odgrywać roli obrońcy, nie był nieustraszonym rycerzem na dzielnym rumaku. Nie, nie chodziło o to, że budziła w nim opiekuńcze instynkty. I nie chodziło tylko o seks. Zamknął na moment oczy. Cholera, po prostu bardzo lubił z nią być. Za bardzo. Musi skończyć z tymi swoimi cholernymi fantazjami. Czuł się, jakby stąpał po linie nad bezdenną, czarną przepaścią. Jeden błędny krok i runie w dół, a jeśli nie będzie ostrożny, pociągnie za sobą Caitlyn. Z trudem udało mu się zabrać z powrotem do pracy. Zacisnął szczęki i gapił się w ekran komputera. Ponieważ wciąż nie mógł znaleźć brakujących notatek, zaczął szukać w internecie artykułów dotyczących rodziny Montgomerych. Przeczytał wszystkie zapiski Rebeki na temat innych jej pacjentów i nie znalazł nic szczególnego. Nic, co tłumaczyłoby jej entuzjazm i nadzieję na międzynarodowe uznanie. Nie dbał o to. Ale musiał się dowiedzieć, jaką tajemnicę kryła Caitlyn Bandeaux. Dlaczego Rebeka tak wiele sobie obiecywała po tej pacjentce? W tym tkwił klucz do jej zniknięcia. Był tego pewien. Chwycił klucze i zbiegł po skrzypiących schodach. Na dworze wciąż było pochmurno i ponuro, ale prawie tego nie zauważył. Pojechał do redakcji „Savannah Sentinel”, gdzie znudzona recepcjonistka, z paznokciami pomalowanymi na różne kolory, spytała, w czym może pomóc, i znacząco spojrzała na zegar. Było po czwartej. Kiedy powiedział, że chodzi mu o archiwalne numery gazety, zaprowadziła go do pomieszczenia, gdzie można było obejrzeć stare wydania zebrane na CD-ROM-ie. - Dużo starsze numery znajdują się na mikrofilmach - dodała, wskazując na czytnik i obrzuciwszy Adama jeszcze raz długim spojrzeniem, wyszła, zostawiając go sam na sam ze sprzętem. - Niedługo zamykamy. - Nie zajmie mi to wiele czasu - obiecał i usiadł na krześle z połamanym oparciem, jedynym, jakie stało w tym zatęchłym pomieszczeniu. Zaczął od najświeższych artykułów, potem cofał się, skacząc po najważniejszych datach. Przeczytał o śmierci córki Caitlyn, o jej ślubie, o fuzji Montgomery Bank and Trust z jakąś mniejszą firmą. Znalazł też wzmiankę o aresztowaniu Hannah Montgomery w związku z narkotykami i o jej późniejszym uniewinnieniu, przeczytał o krótkotrwałym małżeństwie Troya. Były tam też artykuły o małżeństwie Amandy i Iana Drummonda i o śmierci Charlesa Montgomery’ego. Wydrukował wszystko, ale najciekawsze okazały się wiadomości o wypadku na łodzi. Znalazł całą serię artykułów, pierwszy ukazał się w dniu wypadku. Opublikowano zdjęcia obu sióstr oraz zdjęcia wraku łodzi. Okazało się, że Caitlyn dobrze zapamiętała, co się wtedy wydarzyło. Bliźniaczki popłynęły motorówką na przyjęcie z okazji swoich dwudziestych piątych urodzin. Przez kilka godzin piły i tańczyły, a po północy wsiadły na łódź i odpłynęły. W drodze powrotnej doszło do wybuchu, nie wiadomo, co go spowodowało. Łódź zatonęła. Od tego miejsca wersja Caitlyn i wersja oficjalna różniły się. Adam czytał coraz bardziej przejęty. Szczęki miał zaciśnięte. Według tego, co zamieścił „Sentinel” na pierwszej stronie jakieś dziesięć lat temu, małżeństwo, które ze swej łodzi widziało, jak motorówka rozpada się na kawałki, odnalazło ranną i nieprzytomną Caitlyn Montgomery. Ale tylko Caitlyn. Nie znaleźli Kelly. Co więcej, Kelly nigdy nie została odnaleziona. Ani tamtej nocy, ani następnego dnia, ani w następnym tygodniu. Serce Adama zabiło mocniej. Caitlyn przeinaczyła fakty. Bezczelnie go okłamała. Tak jak ty ją. Od samego początku.
– Tyle, jeśli chodzi o element zaskoczenia – mruknął Hayes pod nosem. Martinez
problemami nie uciekniesz, Liwie, i dobrze o tym wiesz. Prędzej czy później i tak cię
Gdzie, do cholery, ekipa, która opowie nam o spalonym samochodzie w Marina del Rey?
był pewien.
– Nie wiem, o co mi chodzi, ale pracuję nad tym. W tej chwili nie stać mnie na nic
– Jada... – Poza tym, że do złudzenia przypominała jego pierwszą żonę, był pewien, że jej
– Gdyby pan czegoś potrzebował, proszę dzwonić na recepcję.
wewnętrzne podwórze – kwadrat otoczony z dwóch stron rzędem drzwi do pokojów. Na
miasta, w okolice Point Fermin, niedaleko San Pedro.
– No, chyba tak. Ale nie wiem na pewno.
siedziała ciemnowłosa kobieta... Naklejka na przedniej szybie...
– Moim zdaniem to było bez sensu. Była pełna życia, zbyt skupiona na sobie, by się
Cisnęła telefon na łóżko. Rozbolała ją głowa. Ty to zrobiłaś, Jennifer, ty, nikt inny.
Grzechocząc kostkami lodu, dopił colę i wrócił myślami do samochodu na parkingu. To
Martinez zdusiła uśmiech, zadowolona, że go zdenerwowała.